GKS Bełchatów: Kapitan schodzi ze statku
foto: GKS Bełchatów
Dobry kapitan schodzi ze statku zawsze ostatni. Czy Wiktor Rydz był dobrym kapitanem w GKS Bełchatów? Jeśli tak, to znaczy, że klub jest już prawie na dnie. Nie ma pieniędzy od PGE i nie ma pieniędzy z Urzędu Miasta Bełchatowa. Czy to koniec?
Z Urzędu Miasta do GKS Bełchatów.
Wiktor Rydz pracował wcześniej w Wydziale Promocji, Kultury i Sportu. To osoba zaproponowana przez byłego posła Dariusza Kubiaka. To jemu ówczesny prezes PGE GIEK S.A., jak się powszechnie mówiło, zlecił utrzymanie klubu, zagrożonego upadłością. Poseł zdecydował o tej kandydaturze po konsultacji z wiceprzewodniczącą Rady Miejskiej Ewą Skorupą i obecnym wiceprezydentem Dariuszem Matyśkiewiczem. Był to dość ryzykowny ruch, gdyż Rydz nie miał wcześniej żadnego doświadczenia w zarządzaniu takim podmiotem.
Restrukturyzacja GKS
Parlamentarzysta PiS zdecydował jeszcze o dwóch kolejnych powołaniach. Zatrudniono dyrektora sportowego Marcina Węglewskiego – obecny trener I drużyny, oraz trenera Artura Derbina. Pozwoliło to na osiągnięcie sukcesów sportowych (awans, wygrana Pro Junior System), które jednak nie przełożyły się na decyzje finansowe.
Drastyczne cięcie kosztów i pożegnanie się z kilkoma dobrze opłacanymi pracownikami klubu było koniecznością. Wprowadzono nową politykę: płacach, pozyskiwaniu piłkarzy i zawieraniu kontraktów. Wszystko to miało doprowadzić do przedłużenia umowy z PGE.
Udało się ustabilizować działalność GKS Bełchatów, jednak dawne zobowiązania dalej ciążą klubowi. Mimo spełnienia wszystkich wymagań sponsora, stałego raportowania spółce posunięć restrukturyzacyjnych – umowa nie została przedłużona. Nie pomógł lobbing lokalnego posła, a nawet awans zespołu do I ligi. Wcześniej twierdzono, że jest warunkiem koniecznym, ale też wystarczającym do podpisania takiej umowy.
Stowarzyszenie PLUS
Wiktor Rydz, to człowiek PLUSA, blisko związany z Markiem Chrzanowskim i Dariuszem Matyśkiewiczem. Zawsze mocno zaangażowany w kampanie wyborcze stowarzyszenia. Stowarzyszenia, które przez dwie kadencje było w miejskiej koalicji z PO a w trakcie kampanii nie oszczędzało Marioli Czechowskiej. Z tego też powodu jest zbytnio lubiany przez prezydent Bełchatowa. Pomimo tej niechęci, miasto dość poważnie zaangażowało się we wsparcie klubu, min. poprzez przejęcie administrowania obiektami sportowymi.
Dymisja
Ta decyzja nie może dziwić. W czasie tej kadencji, w najważniejszych sprawach, niewiele się zmieniło. Mowa tutaj o sponsoringu dla GKS.
Po wycofaniu się spółki skarbu państwa PGE S.A., ze sponsorowania, prezes nie potrafił znaleźć żadnej alternatywy. Nie potrafił, mimo kilku zapowiedzi, a nawet oficjalnych deklaracji, przekonać PGE do powrotu.
Najbardziej jaskrawym przykładem może być konferencja z posłanką PiS Małgorzatą Janowską. W czasie kampanii do parlamentu, przed siedzibą PGE GiEK S.A. prezes wraz z posłanką poinformowali media o umowie sponsorskiej dla GKS Bełchatów. Po kilku miesiącach oczekiwania umowa okazała się blefem. Spółka poinformowała, że nie zamierza przedłużać umowy. Posłanka zdobyła mandat jednak klub został z niczym.
Protest kibiców i związków zawodowych
Wydaje się, że protesty kibiców tak jak i związków zawodowych zostały całkowicie zignorowane. Czy chodzi o GKS, czy o budowę odkrywki Złoczew – nie są to obecnie tematy w obrębie zainteresowania PGE. Dobitnym tego przykładem, była ostania wizyta w Bełchatowie prezesa PGE Wojciecha Dąbrowskiego. Po konferencji – próbie zażegnania „pożaru” strajkowego – udał się prosto do stolicy regionu, gdzie podpisał umowę sponsorską z Widzewem Łódź. Trudno o bardziej wymowną „deklarację„.
Szczyt bezradności
Rosnące długi – zobowiązania wobec ZUS i Urzędu Skarbowego, zaległości wobec piłkarzy i trenerów oraz dawne niespłacone zobowiązania, ciągną klub na dno. Koszt utrzymania klubu to 4 mln 100 tyś. na sezon. Dwudziestu pozyskanych w ostatnim czasie drobnych sponsorów, to kropla w morzu potrzeb.
16 lipca 2020 r., Rada Nadzorcza nie czekając na zakończenie sezonu, zdecydowała o podaniu się do dymisji. To, jak wydaje się, symboliczna decyzja, wynikająca z całkowitej bezradności i braku pomysłu na pomoc klubowi.
Na szczyt bezradności wspiął się też sam prezes Wiktor Rydz. Podczas sierpniowego posiedzenia Rady Miejskiej w Bełchatowie, poinformował, że co sezon dług klubu powiększa się o 2 mln zł. Zapytany przez jednego z radnych o przyszłość klubu, odpowiedział:
Trzeba być dobrej nadziei, że coś się odmieni
Mówią, że nadzieja umiera ostatnia, jednak prezes nie czekał na ten moment i podał się do dymisji.
Prezes Zarządu zwołał na 1 grudnia br. Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy. Do czasu przyjęcia rezygnacji, Wiktor Rydz pełnił będzie swoje obowiązki w klubie. i